sobota, 11 listopada 2017

Demokracja czy kryptokracja?


Nie jestem apologetą prezydenta USA Trumpa, który niedawno użył takiego stwierdzenia: - Ten, kto się liczy to ja. Tylko ja się liczę, ponieważ, w ostateczności, to właśnie będzie nasza polityka. A ja mam nadzieję, że w naszym kraju to naród się będzie liczył zgodnie z zasadami demokracji, rozwoju cywilizacyjnego i Polską Rację Stanu. A do tej pory, jak dobrze pamiętamy bywało z tym różnie.

Okres po 1989 roku rozpoczął się straszliwą w skutkach „transformacją” ustrojową, która głównie polegała na tym, że nie wymiotła dawnych ludzi czerwonej władzy, za to wymiotła zakłady pracy i wszystkie przywileje pracownicze milionów szarych ludzi doprowadzając do kilkudziesięcioprocentowego bezrobocia, a przy okazji do uwłaszczenia się nomenklatury partyjnej PZPR na likwidowanych państwowych przedsiębiorstwach.  Szybko zbywano polskie firmy często za bezcen i wprowadzano do Polski obcy kapitał, który obiecywał wolność, demokrację, rozwój i dobrobyt.  Bez ograniczeń i bez kontroli zlatywały się do Polski niczym sępy przeróżni szemrani „inwestorzy” z całego świata, obce banki i potężne sieci handlowe.

Ten „skok” na rynek polski to miał być skok cywilizacyjny. Był, tyle, że korzyści przynosił przede wszystkim obcym bez skrupułów wykorzystujących tanią siłę roboczą, tanią energię, tanie surowce i skorumpowaną silnie administrację wszelkiego szczebla oraz sitwę polityczną, która dorwała się na fali obietnic do koryta. Patronował i sterował społeczną dewastacją Polski „objawiony” ekonomista-handlowiec z PZPR mieniący się dyplomem Wydziału Handlu Międzynarodowego Centralnej Szkoły Planowania i Statystyki (SGPiS). Ekonomista z niego był żaden, ale handlowcem, jak się okazało był niezłym skoro udało mu się przehandlować większość majątku narodowego, w tym przedsiębiorstwa o znaczeniu strategicznym. Jednocześnie nie zapominał o tym, żeby zapewnić dawnym towarzyszom partyjnym intratnych stanowisk w upadłej gospodarce, do której doprowadziła jego bolszewicka partia przez poprzednie 45 lat rządów.

I tak wspólnymi siłami „czerwonych” i „różowych” zbratanych przy „okrągłym stole” z siermiężnego komunizmu przeprowadzili naród do siermiężnego kapitalizmu. Koszty nie miały znaczenia, bo przecież ponosił je upodlony naród, nie nowi właściciele teraz prywatnej Rzeczpospolitej. W ten sposób dawni towarzysze, a obecnie biznesmani widzieli sens Polskiej Racji Stanu.

Kto jest w stanie ocenić obecnie, jaką cenę zapłaciła Polska, polskie rodziny, pokolenia młodych bez pracy i perspektyw przez ćwierć wieku tej neoliberalnej lewackiej „transformacji”? Siłą narzucana „polityczna poprawność”, czyli kaganiec medialny tłumił skutecznie „nagą” prawdę o olbrzymim rozwarstwieniu społeczeństwa, o ucieczce setek tysięcy ludzi zagranicę w poszukiwaniu pracy, o rosnącej przestępczości i degrengoladzie społecznej, o wzrastającej gwałtownie liczbie samobójstw, o ludziach wyrzucanych na bruk z nieruchomości oddawanych fałszywym spadkobiercom lub sprzedawanych razem z mieszkańcami jak towar…

Tam, gdzie nie ma państwa, tam rodzą się patologie. Jak zwykle od samej góry. Monteskiuszowski trójpodział władzy wpierw zaowocował ogromnym przywilejami dla władzy oraz nienaruszalnością przedstawicieli w postaci immunitetów, kastowym wyodrębnieniem się środowisk urzędniczo-sądowych, podporządkowaniem prawa dla własnych potrzeb i ten model skrzywionej demokracji przełożył się na cały kraj. Taką reglamentowaną „demokrację” władza stworzyła wyłącznie dla siebie, a masy ogłupiane naiwnymi hasełkami o wolności miały być jedynie posłusznymi wykonawcami w państwie mieniącym się państwem prawa. W praktyce się okazało, że bardzo różnego prawa, o czym społeczeństwo polskie przekonuje się do dnia dzisiejszego z informacji medialnych ujawniających tysiące przypadków korupcji, zorganizowanej przestępczości i samowoli w powszechnym łamania prawa w całym kraju przez przedstawicieli władzy i biznesu. Na ironię zakrawa fakt, że „obrońcami” praw zapisanych w Konstytucji i kastowych sądów mienią się grupy społeczne najbardziej zasłużone w powstawaniu i utrwalaniu patologii.  Czy zatem, nie czas na głęboką przebudowę systemu obrośniętego patologiami, jak broda dżihadysty? 


 © Krisand

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz